Miłej niedzieli
Miłej niedzieli
Nie, nie będzie dzisiaj na moim blogu polityki. Będzie kulinarnie: rozebrałem kaczora, dosłownie. Oto wyniki: Czytaj dalej
W tym roku po raz pierwszy odwiedziłem Art-Inkubator przy Tymienieckiego 3 w Łodzi, gdzie odbyła się już czwarta edycja targów na których wystawili swoje produkty wystawcy. Przyjemnie było patrzeć na bogactwo form i kolorów. Od zabawek dla dzieci, przez odzież i dodatki łódzkich projektantów, meble z desek z recyklingu, po zakład fryzjerski męski. Mnie zachwyciły stoiska:
Dzisiejsze zawody upłynęły w całkiem przyjemnej pogodzie. Świeciło słońce, wiał wiatr, przed startem silny, potem się uspokoiło.
Dzisiaj w marszu brało udział wyjątkowo dużo osób, pewnie pogoda zachęciła zawodników do startu.
Najgorszy, jak zawsze, jest pierwszy kilometr: piszczele jakby chciały się wyrwać z nóg, a płuca pracują niczym miechy kowalskie. Po drugim kilometrze oddech się normuje, nogi same niosą… aby do mety.
Najszybciej przeszedłem pierwszy kilometr, najwolniej czwarty – dało znać o sobie zmęczenie, w piątym też byłem zmęczony ale zbliżająca się linia mety dawała mi kopa do przodu. Wg endomondo cały dystans przeszedłem w 44 minuty, ale poczekam na wyniki oficjalne, powinny być już jutro dostępne. już są:
2,5 km 00:21:41
5,0, km 00:43:55
to jest mój rekord życiowy na tej trasie, ale trzeba go pobić!
Polecam ten rodzaj ruchu każdemu, specjalnie tym, którzy nie mogą biegać – nordic walking świetnie wzmacnia kręgosłup, podczas marszu pracuje 95% mięśni, nawet dłonie pracują.
Kolejne zawody będą 6 kwietnia, startuje letnia edycja Grand Prix Łodzi, potem 4 maja IV Majowy Piknik Sportowy w Lesie Wiączyńskim i tydzień później VI Dycha Justynów – Janówka. Szczegóły na www.gplodzi.pl i www.justynow-janowka.pl
Zapraszam serdecznie!
PS. A po zawodach pojechałem na działkę, ale o tym następnym razem
Chamstwo i nieuprzejmość szerzy się w narodzie, szczególnie wśród kierowców transportu miejskiego w Łodzi, uściślając kierowcy autobusu linii 76, odjeżdżającego z przystanku Św.Teresy/Kaczeńcowa tejże niedzieli o godzinie 16:18 na Retkinię. Otóż imć kierowca widząc mnie biegnącego z jęzorem u pasa łaskawie nie raczył poczekać kilku sekund tylko wziął i odjechał. Dodam tylko że kierunek mojego biegu był przeciwny niż kierunek jazdy rzeczonego autobusu, żeby nie było, że biegłem od tyłu i nie mógł mnie zauważyć.
Pozdrawiam niewątpliwie niesympatycznego Pana Kierowcę! Trafi kiedyś kosa na kamień